Lukem.net nie jest już aktualizowany. Przeczytaj ostatni wpis »
Od dłuższego czasu rozglądałem się za programami, które pozwoliłyby na synchronizację, a w razie potrzeby także i zbackupowanie danych z pamięci telefonu, szczególnie kalendarza (a najlepiej synchronizacji z Kalendarzem Google). Temat stary jak świat (Tomek i Marcin już dawno o tym pisali), jednak nadal niedopowiedziany – tak mi się wydaje.
Teoretycznie sprawa jest prosta – mój K310i obsługuje SyncML, więc powinienem mieć w czym wybierać. Po dłuższym rozeznaniu w temacie znalazłem kilka serwisów, które mniej lub bardziej zbliżają się do moich założeń.
Na pierwszy ogień poszedł GooSync. Serwis prawie idealny, z kilkoma “ale”. W darmowej wersji umożliwia synchronizowanie komórkowego kalendarza z tym od Google na przestrzeni 30 dni naprzód i 7 dni wstecz. Subskrypcja dodatkowo daje dostęp do synchronizacji zadań i kontaktów. Dotychczas można było wykupować ją raz na 12 lub 24 miesiące (odpowiednio L19.95 i L29.95), jednak od niedawna można także zapłacić L34.95 i mieć na wieki wieków święty spokój z płatnościami. Nie licząc oczywiście opłat za połączenie internetowe w telefonie, albowiem tą drogą odbywa się cały proces.
Na tej samej zasadzie działa Mobical, który dla odmiany jest usługą darmową. O łączeniu się z Kalendarzem Google możemy zapomnieć, za to dostępne są kontakty, zadania, notatki i kontakty. Ichni kalendarz wygląda i działa całkiem przyzwoicie i na upartego mógłby “robić” za zamiennik produktu Google, o ile utarte przyzwyczajenia użytkownika na to pozwolą. No i ponownie musimy uwzględnić koszty komórkowego internetu.
Praktycznie to samo mógłbym napisać o Zyb, który przypomina połączenie Mobical z Twitterem. W zasadzie nie wiem, co w tym serwisie jest ważniejsze – opcje synchronizacyjne czy rozbudowany aspekt społecznościowy (razem z opcjami lifestreamu). Aha – można tutaj zaimportować dane z Kalendarza Google, ale na tym kwestie mobilności się kończą.
GCalSync (dostępny także na Google Code – tam jest nowsza wersja) to dla odmiany aplikacja Java instalowana w telefonie. Filozofia jej użycia ogranicza się do wpisania adresu e-mail i hasła skojarzonego z Kalendarzem Google i kliknięcia “Start sync”. Prosto i szybko.
Mógłbym tu także napisać o ScheduleWorld (i zapewne wielu innych, chociażby Plusowym Kontaktoutrwalaczu – ale to chyba inna bajka), jednak każde z nich będzie miało tą samą wadę – konieczność łączenia się z internetem przez telefon. Nie znalazłem niczego, co jednocześnie stanowiłoby hybrydę Sony Ericsson PC Suite (który, przynajmniej u mnie, proponuje tylko synchronizację kontaktów z książką adresową Windows) z GooSync, a przy tym nie było zbyt kosztowne (ceny GPRS wciąż są zaporowe, a ciągłe wykupowanie pakietów internetowych też nie jest rozwiązaniem). Póki co, podobnie jak dwa lata temu Ktos, mogę o tym tylko pomarzyć. Chyba za bardzo wymagający jestem.
Tagi: gcalendar, komórki, Mobile, synchronizacja
Zawsze zostaje rozwiązanie dwustopniowe, jakie ja stosuję obecnie: synchronizuję telefon z Outlookiem, co jest banalne (tylko dlatego że używam Windows Mobile ;-)), a kalendarz Outlooka synchronizuję z Google Calendar z uzyciem odpowiedniej darmowej aplikacji Google.
Oczywiście wymaga to posiadania Outlooka, ale za to nie ma dodatkowych kosztów połączenia GPRS.
widze z gcal dorobil sie nowej wersji
jak tylko moj telefon wroci z serwisu to zobaczymy czy nowa wersja zadziała
stara nie chciala dzialac
uzywam goosync i wada jest jedynie to ze synchronizuje na 30 dni w przod (nie jak napisales 7dni)
Ktos: Outlooka praktycznie nigdy nie używałem, a na pewno nie w roli kalendarza. Chociaż nie jest to bezsensowne rozwiązanie, jak to mówią – na bezrybiu…
czara: GCal ogólnie stoi w miejscu od dłuższego czasu i nie wiem czy jeszcze będzie rozwijany.
A z GooSync jest tak jak napisałeś, tylko ja napisałem na odwrót (ech, który to już raz w ciągu dwóch dni…).
Lukem: jak telefon wroci z serwisu to sprawdze nowego GCal, poprzedni nie chcial działać
o ile data z maja to data tegoroczna
Masz na myśli datę wypuszczenia wersji 1.3.0, jak sądzę?
To jest raczej data zeszłoroczna – vide opis zmian w tej wersji.
no nic, mam nadzieje ze jednak to z tego roku, bo jak kiedys probowalem to bylo na innej stronie niz google code
Widzę, że masz SE. Ja zrobiłem to nieco inaczej.
Wszystko synchronizuję za pomocą MyPhoneExplorera.
Konfiguracje i ogólny opis zamieściłem na stronie http://jendras.blogspot.com/2007/10/kalendarzyki.html
Warto by dodać że MyPhoneExplorer może się synchronizować bezpośrednio z kalendarzem Google (przy czym można sobie wybrać kierunek synchronizacji G->T, T->G i T<->G)
No i pozwala na całą resztę – zarządzanie kontaktami, dostęp do plików, ma toto własny kalendarz, można – przy podpiętym telefonie – wysłać SMS’a stukając w klawiaturę komputera a nie dłubiąc na komórce, i da się trzema kliknięciami zrobić backup całej zawartości telefonu.
I to wszystko za darmo :-)
Sprawdzę to w najbliższym czasie. Jeżeli jest tak jak napisaliście, to MPT będzie tym czego szukam.
Do synchronizacji gcal z sony ericsson w890i nie potrzeba żadnej dodatkowej aplikacji, wystarczy przy ustawianiu konta do synchronizacji wybrać Exchange ActiveSync, jako adres podać https://m.google.com, swoje dane do konta i śmiga. Powinno też działać z każdym fonem z exchange activesync.
http://www.mobical.net
jest to darmowy serwer, chyba nie ma ograniczeń, wysyłają nawet sms z ustanieniami, świetna sprawa, nie próbowałem goosyns, ani multibloxa (orange), ale mobical synchronizuje wszystko, łącznie z kontaktami.
[...] temu pisałem o synchronizacji komórki z komputerem. Wtedy znalezienie sensownego pośrednika łączącego mój kalendarz w telefonie z kalendarzem [...]
Od 21.08.2009 r. możliwość komentowania wpisów została wyłączona.
Nazywam się Łukasz Wójcik. Strona ta była swego czasu moim sieciowym poligonem. Od sierpnia 2009 r. funkcjonuje jako archiwum wpisów. Więcej o mnie znajdziesz na mojej stronie domowej.
Drogie Polki i drodzy Polacy. Nie przenoście zwyczajów rodem z blogów Onetu na Twittera. Zamiast bezsensownie spamować międzynarodowy serwis i wyrabiać sobie i innym wątpliwą renomę, napiszcie maile do tych swoich Jonas Brothers albo zwróćcie się do nich bezpośrednio. Dziękuję za uwagę.
W całej tej wojnie o publiczne media uwiera mnie jeden fakt. W okresie wakacyjnym większość telewizji (prywatne też, ale teraz nie o nich mowa) serwuje powtórki wszystkiego, co im się nawinie pod rękę i jeszcze się nadaje do odtworzenia. Ciekawy jestem dlaczego zamiast płacić abonament, nie można wysłać im kserokopii dowodów wpłat z zeszłego roku.
Od kilkudziesięciu godzin blog jest serwowany z nowego miejsca – Linuxpl.com. Przerwa w działaniu byłaby krótsza gdyby nie OVH i Firefox, które wspólnie odmówiły mi szybkiego odświeżenia i rozpropagowania nowych DNSów. Jednak wszystko wskazuje na to, że operacja się udała, a pacjent (czyt. blog) działa nieco szybciej.